To właśnie dzisiaj 16 kwietnia 2013r. w naszej szkole obchodzimy uroczystość związaną z 73 rocznicą zbrodni katyńskiej.
We wrześniu ubiegłego roku pięciu uczniów z naszej szkoły pod opieką pani Katarzyny Witkowskiej, w ramach projektu „Katyń- w 72 rocznicę zbrodni” organizowanego przez IPN, wzięło udział w wyjeździe edukacyjnym na Białoruś i do Rosji. Można by powiedzieć, że dotknęliśmy historii, którą zresztą zaraz Wam przybliżymy. W czasie opowiadania obejrzymy prezentację ze zdjęciami z Katynia. Natomiast fotografie, które widzicie tworzą wystawę zatytułowaną „Ostatni list”, do obejrzenia której serdeczne zapraszamy.
Katyń. To temat wciąż aktualny, oddziałujący na nas, zbliżający do siebie, ale jednocześnie zmuszający do refleksji, ciągłego zastanawiania się nad właściwymi przyczynami tej zbrodni dokonanej przez NKWD. Wielka tajemnica powstała wokół całej sprawy uniemożliwiała i wciąż uniemożliwia poznanie istoty tego sekretu.
Dnia 5 marca 1940 roku Biuro Polityczne KC WPK(b) podjęło tajną decyzję o „pozbyciu się” polskich oficerów. O poufności i niekonkretności tego rozkazu świadczy fakt, iż aresztowani nie mogli poznać stawianych im zarzutów czy też zobaczyć aktu oskarżenia, nie byli oni też wzywani do stawienia się. W rezultacie tej marcowej uchwały w Katyniu pod Smoleńskiem zginęło 4421 niewinnych osób. Polaków starano się zmylić. Zmieniano tablice z nazwami miejscowości, by wprowadzić ich w błąd. Ci ludzie myśleli, że mogą normalnie korespondować ze swoimi rodzinami, alelisty przechodziły przez cenzurę bądź też wcale nie docierały do bliskich. Kolejną formą manipulacji było nagłe polepszenie się warunków. Słowem, oprawcy robili wszystko, by sprytnie zamaskować swoje zamiary.
Według relacji mieszkańców terenu, na którym dokonywano owych zbrodni, masakra ofiar bolszewizmu trwała od marca do kwietnia 1940 roku. Na stację Gniezdowo oddaloną o 4 kilometry od Katynia codziennie dostarczało się polskich oficerów, którzy umieszczeni w trzech wagonach następnie zmuszani byli do przesiadki do więziennych samochodów- czarnyjworon (czarny kruk) również sztuk trzy, z zamalowanymi szybami, aby jeńcy nie mogli zorientować się, gdzie byli wywożeni, co uniemożliwiało też odkrycie miejsca ich ewentualnego pochówku, ponieważ nie mieli oni szans zapisania odpowiednich informacji w notatnikach. Jak zabijano? Otóż, strzelano do nich z pistoletu o kalibrze 7,63 w tylną część głowy, a dokładniej w potylicę. Oczywiście ci, którzy przy rekwirowaniu prywatnych rzeczy zaczęli podejrzewać, że nie powrócą już do swych rodzin, buntowali się. Aby ich poskromić NKWD-iści krępowali Polakom ręce, wykonując dość skomplikowane węzły, które poprzez specjalne połączenie z szyją w momencie gwałtownego szarpnięcia dłonią przyczyniały się do uduszenia ofiary. Ponadto oponentom zakładano na głowę worki z trocinami i kiedy któryś ze skazańców próbował krzyczeć, automatycznie się dusił, co było spowodowane dostawaniem się trocin do tchawicy.
Ciała ofiar umieszczono w przygotowanych wcześniej ośmiu dołach, zasypano, wyrównano teren, posadzono drzewa… pozbyto się dowodów masakry. Jednak nagłe zniknięcie tylu osób wywołało zaniepokojenie polskiego rządu. I kiedy zwrócono się do Stalina z prośbą o jakiekolwiek wiadomości na ten temat, on powiedział tylko, że najprawdopodobniej Polacy uciekli do Mandżurii. Weryfikowano rzekome plotki i stwierdzano, iż naszych rodaków zamordowano w Chatyniu, a nie w Katyniu. Po jakimś czasie polscy robotnicy znajdujący się na terenie ZSRR, zasłyszawszy pewne informacje od miejscowej ludności, udali się do katyńskiego lasu i w miejscu, które zostało im wskazane zaczęli kopać… Znaleźli tam fragmenty mundurów i postawili krzyż.
13 IV 1943 roku rozgłośnia niemiecka zaczęła mówić o sowieckiej zbrodni. Już 15 IV tego roku Polski Rząd Emigracyjny odpowiedział na tę szokującą wiadomość i zwrócił się z prośbą o zbadanie sprawy przez MCK, w związku z czym ZSRR zerwało układ podpisany przez Sikorskiego i Majskiego. Jak wiadomo w 1943 roku komisja niemiecka dokładnie zbadała sprawę Katynia i starała się zebrać jak najwięcej dowodów i zeznań przemawiających za winą ZSRR. W 1944 roku, kiedy to Armia Czerwona zdobyła Smoleńszczyznę (łącznie z Katyniem), sowieci zaczęli propagować wersję całkowicie sprzeczną z wersją niemiecką, według której zbrodni dokonali Niemcy latem 1941 roku. Twierdzono, że sposób zabijania Polaków strzałem w potylicę, gdzie wylot kuli znajdował się w górnej części czaszki, to typowe dla SS-manów. Przeprowadzono ekshumację zwłok, trwały badania pod okiem prof. Burdenki. Zadbano o to, by rodziny zamordowanych uwierzyły w kłamstwo. Prawdę zmieniano fałszując daty korespondencji, do dołów wrzucano wycinki niemieckich gazet z ’41.
Po 1945 roku przestano mówić o Katyniu. Tę uciążliwą ciszę przerwano w latach 70, kiedy to w Londynie zaczęto wydawać książki, dotyczące zbrodni katyńskiej, stworzono pomnik ofiarom poległym w Katyniu.
Natomiast Rosja zareagowała rozpoczęciem działalności Memoriału, wystawiła pomnik z czarnego marmuru, na którym napisano, że zbrodni dokonali Niemcy.
Pod koniec lat 80, a w początkach 90 jeszcze ZSRR przyznało, iż mordu na polskich oficerach dopuściło się NKWD, a Gorbaczow w ramach „pierestrojki” przekazał Jaruzelskiemu tzw. „listy śmierci”. Jeżeli chodzi zaś o sam cmentarz, to rodziny ofiar poległych w Katyniu, zarówno polskie jak i rosyjskie (bo zbrodni dokonywano też na Rosjanach) ustaliły, że powstanie kompleks cmentarny, gdzie będzie wydzielony teren dla Polaków i dla Rosjan. Krzyż, znajdujący się obecnie w Katyniu został poświęcony w 1988 roku przez prymasa Glempa, a węgielny kamień przez Jana Pawła II.
Budowa cmentarza ruszyła pod koniec lat 90, a uroczyste otwarcie maiło miejsce w 2005 roku. Wspomnę jeszcze tylko o ekshumacji przeprowadzonej przez Polaków w 1995-6 roku pod okiem prof. Głoska z Łodzi, wtedy stwierdzono dokładnie, ile znajdowało się tam szczątków i zauważono, że były one zdewastowane po badaniach komisji burdenkowskiej. Dwóch generałów: Bohatyrewicza i Smorawińskiego pochowano osobno, a następnie miał miejsce ich pogrzeb. Szukano też pierwotnych dołów śmierci, które po ’43 zostały przeniesione. Siedem znajduje się na terenie kompleksu, a ósmy poza nim. Ten ósmy dół sprawdzono. Było on pusty i nie jest do końca jasne, dlaczego. Podejrzewa się, że być może tą sprawą zajęła się komisja burdenkowska. Bardzo ważnym elementem, który bezpośrednio wiąże się z ofiarami zbrodni katyńskiej oraz z historią katyńskiego lasku jest symbolika. Otóż płyty epitafijne są zardzewiałe i to nie ze starości. Ta rdza oznacza krew, a dzwon umieszczony tuż nad ziemią prowadzi ku zmartwychwstaniu, jego dźwięk to głosy pomordowanych, domagających się ujawnienia całej prawdy.
Projekt realizowany przez IPN miał również na celu pokazanie nam miejsc, stanowiących ośrodki polskości na Białorusi. O Nowogródku i Zakonie Sióstr Nazaretanek opowie Mateusz, a zaraz po nim Justyna przybliży Wam obraz Domu Polskiego w Borysowie.
Najgłośniej mówi się o Katyniu. Jednak istnieją jeszcze inne miejsca, gdzie pochowano ciała ofiar sowieckiego okrucieństwa. Z Kozielska Polaków przewożono do Katynia, ze Starobielska do Charkowa, a z Ostaszkowa do Miednoje. To właśnie w Miednoje zginął ojciec pani Realdy, z którą przeprowadziliśmy wywiad w ramach podsumowania projektu.